Film „Barbie” jest dokładnie taki, jaki być powinien

Lalka Barbie z brązowymi włosami na różowym tle ze światełkami

Nie zgadzam się z krytyką filmu „Barbie” mówiącą, że ten film zaprzepaścił szansę na przybliżenie feminizmu przeciwnikom tego ruchu, że jest zbyt wprost czy że powinien być bardziej postępowy i więcej mówić o intersekcjonalności (krzyżującej się dyskryminacji ze względu na inne nierówności niż sama płeć). Oczywiście nie zgadzam się też z krytyką konserwatywnej i prawicowej części publiczności, ale ona mniej mnie zaskoczyła.

Jako że „Barbie” opowiada o feminizmie, czyli ruchu, który jest związany z seksualnością, postanowiłam rozpisać tutaj moje przemyślenia dotyczące filmu Grety Gerwig i jego krytyki. To nie recenzja, ale można tu znaleźć spoilery!

Czy różowa girl power to reprezentatywna postać feminizmu?

Nie. Myślę, że film „Barbie” nie miał reprezentować współczesnego feminizmu. Za to dość wiernie oddaje misję lalki.

Tuż po drugim seansie „Barbie” wysłuchałam odcinka podcastu American Hysteria Blame It On The Barbie. Jego gościnią była B. J. Colangelo, dziennikarka filmowa, która niedawno napisała artykuł pod tytułem „Jedyny przewodnik po świecie Barbie, jakiego kiedykolwiek będziesz potrzebować”. W podcaście opowiada ona o tym, jakie były w 1958 roku założenia Ruth Handler, twórczyni lalki Barbie. Można by je streścić tak:

  • Barbie miała być fashionistką, manekinem, który może nosić różne modne ubrania.
  • Miała nigdy nie mieć męża ani dziecka, Ken miał być tylko jej chłopakiem.

Tak, jak opowiada film, Barbie miała więc być kontrpropozycją do lalek w formie małych dzieci, które dawały dziewczynkom głównie możliwość zabawy w tradycyjną rodzinę. Barbie pozwala bawić się w życie poza domem. Pokazywała dziewczynkom, że mogą marzyć o życiu bez męża i dzieci.

Jak wyglądała kariera Barbie?

Barbie czasem wręcz wyprzedzała amerykańskie prawo i historię, pełniąc role, które dotąd nie były dla dziewczynek dostępne. Była astronautką, zanim pierwsza Amerykanka poleciała w kosmos. Pierwszy domek dla Barbie pojawił się w 1962 roku, chociaż dopiero w 1974 uchwalono prawo zakazujące odmówienia niezamężnej kobiecie kredytu hipotecznego na podstawie jej płci i stanu cywilnego. Pierwsza czarna Barbie pojawiła się w 1968, ledwie 3 lata po tym, jak USA zakazało segregacji rasowej. Od 1992 roku w latach wyborów prezydenckich pojawiają się prezydenckie edycje Barbie. Dotąd Barbie miała już 200 różnych stanowisk.

Jak misja Barbie sprzed 60 lat wyjaśnia filmowe decyzje?

Barbie była girl boss, zanim feminizm był modny. Film nie łączy więc Barbie z ideą feminizmu typu girl power, tylko dlatego że ten nurt jest teraz popularny. Firma wyznawała podobne wartości od dekad! Patrząc na fakt, że Mattel ciągle trzyma się pierwotnych założeń o Barbie, łatwiej też zrozumieć niektóre krytykowane filmowe decyzje.

Dlaczego żadna filmowa Barbie nie ma dziecka ani męża, a na Midge krzywo się patrzy?

Obecnie decyzja o małżeństwie czy dziecku jest uważana za jedną z wielu opcji dostępnych dla kobiet (także feministek). Ale w czasach powstania Barbie małżeństwo było w zasadzie przymusem, z którym twórczyni lalki chciała walczyć. Barbie od 60 lat buntuje się przeciwko małżeństwu, podczas gdy społeczeństwo wciąż wtłacza kobiety w role żon i matek.

Czy zbyt duży nacisk kładziony jest na indywidualizm?

Przyznam, że nie do końca się zgadzam, że film niedostatecznie podkreśla wartość wspólnoty (a czytałam i taką opinię). Moim zdaniem, film całkiem wyraźnie pokazuje, że wsparcie i współpraca pomagają osiągać wspólne cele.

Być może chodzi o to, że ostatecznie Ken musi określić swoją tożsamość bez odnoszenia się do Barbie. To rzeczywiście można potraktować jako powielanie mitu, że da się zbudować pewność siebie samodzielnie, bez wsparcia innych. Tyle że w filmie to właśnie Barbie wspiera Kena w poszukiwaniu swojej tożsamości, pokazując, że podejście bliskich wspiera poszukiwania swojej wartości.

A może chodzi o to, że stereotypowa Barbie musi na koniec sama podjąć decyzję o swoim losie i że postanawia opuścić swoją dawną wspólnotę? Dla mnie ten fragment filmu pięknie pokazuje autonomię, z której bohaterka może skorzystać. Taki wolny wybór chciała dać dziewczynkom Ruth Handler: by mogły być tym, kim sobie wymarzą. Mnie bardzo poruszył moment, kiedy Ruth mówi do Barbie, że nie może jej na nic „pozwolić”, bo Barbie decyduje o sobie sama. W rzeczywistości kobiet autonomię często ogranicza przecież rodzina, partner, a nawet państwo.

Czy film pomija zły wpływ lalki na dziewczynki?

Trudno się kłócić z tym, że lalka jest nienaturalnie smukła. Mattel ma też na koncie wtopy takie jak stworzenie Barbie z poradnikiem „Jak schudnąć?”, który w środku ma poradę „Nie jeść”. B. J. Colangelo broni jednak Barbie, wyjaśniając, że jej budowa jest częściowo podyktowana tym, żeby dobrze na niej leżały ubranka, a lalka jest tylko odbiciem istniejącej już kultury.

Brzmi to jak przesadne usprawiedliwianie, ale dziennikarka dodaje też zły wpływ Barbie na dziewczynki nigdy nie został jednoznacznie udowodniony naukowo. Co prawda badania w tym temacie są trudne, bo Barbie funkcjonuje w kontekście, od którego trudno ją oddzielić. Może jest (czy była) częścią większego problemu, może podtrzymuje kulturę diet i szczupłości, nie wiadomo.

Warto zauważyć, że Barbie jest lalką, która nie ma w pełni odwzorowywać człowieka i jego sylwetki. Czy jesteśmy pewni, że to na jej figurze chcą wzorować się dzieci? Od kilkunastu lat na rynku mamy bardzo popularne lalki Bratz z nieproporcjonalnie dużymi głowami. Czy przez nie dziewczynki zaczęły optycznie powiększać swoje głowy? Nie wydaje mi się. Nie sądzę, by dziewczynki z zaburzeniami odżywiania w głowie miały ideał ciała będący lalką. Prędzej będą to realne chude kobiety znane z telewizji, magazynów, reklam czy internetu.

Poza tym, Mattel coraz bardziej dba o reprezentację różnych ciał: lalki o różnych budowach ciała, kolorach skóry czy sprawności. W tym roku na rynek trafiła Barbie z trisomią 21 (szerzej znaną jako zespół Downa).

Tak, film poświęca tylko jedną scenę negatywnemu wpływowi Barbie. Ale osobiście nie mam wrażenia, żeby przesadnie idealizował lalkę. Przecież pokazuje wprost, że wyidealizowany świat dziecięcych zabaw Barbie, w którym każda kobieta może być tym, kim chce, wciąż nie ma dostatecznie dużego wpływu na rzeczywistość.

Czy film jest antymęski?

Sama byłam pozytywnie zaskoczona tym, jak wprost film krytykuje patriarchat i żartuje z niego. W tym kontekście marketing kierowany do szerokiej publiczności wydaje mi się trollingiem konserwatywnych widzów_widzek oczekujących tradycyjnie męskocentrycznych filmów, do jakich przyzwyczaiło nas Hollywood. Hasło ze zwiastuna: „Nie znosisz Barbie? Ten film jest dla Ciebie” wydaje się nietrafione. Z tego, co widzę, osoby bardziej sceptyczne wobec konceptu lalki Barbie oceniają film bardziej surowo.

Bardzo dobitnie krytykuje film Sarah Vine w swojej recenzji „Barbie” dla brytyjskiego tabloidu Daily Mail. Pozwolę sobie przytoczyć tłumaczenie cytatu z jej wyrazistej opinii:

To głęboko anty-męski film, przedłużenie całego tego feminizmu z TikToka, który maluje każdą formę męskości – inną niż najbardziej anodyczna – jako toksyczną i drapieżną, a wyzwolenie kobiet nie jako ruch oparty na osiągnięciu równości między płciami, tylko kulturowe narzędzie zemsty, zaprojektowane w celu całkowitego wykreślenia mężczyzn z historii.

Każda męska postać jest albo idiotą, albo bigotem, albo smutnym, żałosnym nieudacznikiem. Gdyby role się odwróciły, a reżyser płci męskiej nakręciłby film o tym, że wszystkie kobiety są histerycznymi, neurotycznymi, żądnymi złota czarownicami, zostałby on potępiony – całkiem słusznie – jako głęboko obraźliwy i seksistowski.

Tylko co jeśli większość hollywoodzkich filmów jest dla kobiet obraźliwa i seksistowska? Kobiety nader często są w filmach sprowadzane tylko do marginalnej roli partnerek – dokładnie tak jak Keny w filmie „Barbie”. Komedia Grety Gerwig odwraca te role. Traktuje mężczyzn równie niepoważnie jak większość popularnych filmów traktuje kobiety. Wpisuje się to doskonale w ideę Barbie, która od początku miała być niezależna, a Ken miał być tylko dodatkiem do niej.

Sarah Vine uważa, że film „Barbie” to „godzina i 54 minuty rozwiniętej mizandrii”. Ale może to jednak umysł recenzentki jest tak przesiąknięty mizoginią, że nie widzi ona, jak zazwyczaj hollywoodzkie filmy postrzegają kobiety i że właśnie do tego odnosi się film Gerwig?

„Barbie” nie poprzestaje zresztą na wyśmiewaniu się z mężczyzn. Konflikt między Barbie a Kenami kończy się rozejmem. Barbie zauważają, że powinny bardziej doceniać Kenów i dają im więcej swobody oraz szersze możliwości wyboru. Czy na pewno tak wygląda „całkowite wykreślanie mężczyzn z historii”?

Czy film jest zbyt bezpośredni?

Barbie jest ikoną popkultury. To najbardziej popularna lalka na świecie. Twórcy filmu o niej chcieli przyciągnąć do kin szerokie grono publiczności, a nie tylko osoby, które zrozumieją subtelny, delikatnie feministyczny przekaz. No i skoro feminizm jest coraz bardziej popularny, to dlaczego nie zrobić o nim filmu zrozumiałego także dla tych osób, które niekoniecznie siedzą w temacie?

40% osób, które kupiły bilety na Barbie w weekend otwarcia miało maksymalnie 25 lat. Film przyciągnął więc mnóstwo młodych ludzi. W tym najpewniej osoby, które jeszcze nie mają wyrobionego zdania o feminizmie. Dla nich filmowy monolog Ameriki Ferrery może być odkrywczy, chociaż starym wyjadaczkom feminizmu wydaje się wtórny i niedzisiejszy.

W dodatku skoro przesłanie filmu dla konserwatystów jest skrajnie „antymęskie”, to chyba jednak nie każdy zrozumiał ten uproszczony przekaz. Bardzo rezonuje ze mną wypowiedź z portalu X: „więc tak, barbie może być [tylko] wstępem do feminizmu, ale patrząc na klimat polityczny Ameryki, wielu ludzi potrzebuje wstępu do feminizmu”.

Ania Lalka z redakcji rytmy.pl przekonuje, że istnieje mnóstwo mainstreamowych, feministycznych filmów i seriali lepszych niż Barbie. Dzieła, które proponuje, w większości nie wydają mi się jednak szczególnie mainstreamowe. Te z nich, które kojarzę, są w większości trudne i smutne. I może tak musi być, bo może feminizm jest o smutku, przemocy, lęku? Ja jednak cieszę się, że powstała taka lekka, popfeministyczna komedia jak „Barbie”, która okazała się absolutnym hitem. Mam bowiem wrażenie, że z feminizmem nie dotrze się do każdego, pokazując tylko dramatyczne historie o przemocy.

„Barbie” nie musi spełniać wszystkich oczekiwań

Film „Barbie” wydaje mi się lustrem, w którym odbija się stosunek widzów_widzek do liberalnego feminizmu. Właśnie dlatego zarówno konserwatywna prawica, jak i intersekcjonalne feministki mogą w nim widzieć wiele wad. Znajomość historii lalki Barbie wyjaśnia jednak, moim zdaniem, dlaczego ten film jest, jaki jest.

Dla mnie to wręcz naiwne, żeby od filmu o zabawce oczekiwać (lub obawiać się tego), że będzie zmieniający życie czy że pokaże osobom krzywo patrzącym na feminizm, czym jest ten ruch i dlaczego warto do niego dołączyć. Trochę niebezpieczne wydaje mi się też zakładanie, że jeden film fabularny jest w stanie diametralnie zmienić czyjeś zdanie w jakimkolwiek temacie. Chyba nie temu służą filmy. Mogą być prędzej motywacją do eksplorowania jakiejś kwestii.

Czytając recenzje, mam wrażenie, że nakładamy na film Grety Gerwig mnóstwo niemożliwych do spełnienia oczekiwań. Reżyserka filmu „Barbie” zostaje więc postawiona w roli typowej kobiety, od której społeczeństwo wymaga sprzecznych rzeczy, o których mówi America Ferrera w słynnym już monologu. W wywiadach Greta dziwi się zaś sukcesowi filmu, do którego współtworzyła scenariusz. O jego wielkim wyniku finansowym z pierwszego weekendu mówi, że pozwoliło na to „szczególne zagięcie czasoprzestrzeni”. Przypomina w tym stereotypową Barbie, która umniejsza swój wpływ na wydarzenia w rozmowie z Ruth Handler z jednej z końcowych scen filmu.

I tak, wiem, że mimo częściowo prokobiecych założeń Barbie, tak jednoznaczne łączenie jej z feminizmem, jakie pokazuje film, jest problematyczne. Tak, kapitalizm jest krzywdzącym i niesprawiedliwym systemem, a promowanie konsumpcjonizmu przez pięknych_e aktorów_rki nie jest feministyczne.

Mam jednak wrażenie, że Barbie ma prawo być skomplikowana i nieidealna jak większość ludzkich tworów. Wpływ Barbie obejmuje pewnie zarówno podtrzymywanie ideałów piękna czy promowanie konsumpcji, jak i pokazywanie dziewczynkom, że mogą marzyć o byciu prezydentką. A jeśli już mam popierać wytwory kapitalizmu w jakiejś postaci, to chcę popierać te, które promują równościowe marzenia.

zdjęcie do tekstu: Roman Vsugon via Unsplash

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top